Oferty pracy oferowane przez Urzędy Pracy często zahaczają o śmieszność.

Każdy, kto był zarejestrowany w tym przybytku doskonale wie, jak wygląda proces szukania pracy. Jedno jest pewne - jeśli nie znajdziemy posady samodzielnie, to PUP może zaproponować nam wyłącznie stanowiska w firmach, które nastawiają się na wyzysk.

Czy Urząd Pracy pomaga szukać posady?
Chyba każdy wie, jak wyglądają oferty zatrudnienia w Urzędach Pracy. W zdecydowanej większości przypadków przedsiębiorstwa poszukują osoby, która zacznie swoją karierę od stażu. Przez cały okres jego trwania zarobimy więc zawrotną kwotę około 1000 zł. Oczywiście jest to stawka za pełnowymiarowy wymiar pracy.
Pracodawca ma obowiązek zatrudnić nas po stażu jeszcze na kilka miesięcy, jednak nierzadko zmniejsza on wymiar pracy. Jesteśmy więc zmuszeni do pracy na np. 1/2 etatu, przez co po pierwsze nie mamy możliwości podjęcia lepszego zatrudnienia, a po drugie zarabiamy grosze.
Jeśli otrzymamy z PUP propozycję pracy, to możemy być niemal pewni, że pracodawce będzie proponować nam staż lub najniższą krajową. Kolejnym absurdem są umowy zlecenia, których w założeniu nie powinno być.

Praca NIEdopasowna do potrzeb
Jeśli posiadamy konkretne kwalifikacje, to jasno możemy określić, jaka posada nas interesuje. Niestety w praktyce wychodzi zupełnie inaczej. Otrzymujemy propozycję pracy. Przedsiębiorstwo poszukuje osoby na dość poważne stanowisko - nie wymaga doświadczenie w branży, ani nie ma szczególnych wymagań. Dopiero na spotkaniu z pracodawcą okazuje się, że jednak konieczne jest minimum 5 lat praktyki, a także perfekcyjna znajomość języka. W zamian firma może nam zaproponować stanowisko, które w ogóle nie jest zgodne z naszym wykształceniem i oczywiście jest to praca prawie za darmo.
Każdy bezrobotny oczekuje szacunku, a takie sytuacje są niedorzeczne. W taki sposób nie znajdziemy pracy, a jedynie zmarnujemy czas. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób rejestruje się w Urzędzie Pracy jedynie dla ubezpieczenia zdrowotnego.

Źródło:  http://webowiec.pl/wordpress/